środa, 7 stycznia 2015

Prolog

I znów kolejny dzień w psychiatryku. Szczerze mówiąc to przyzwyczaiłam się już do niedobrego jedzenia i niewolnictwa. Wszystkie dni mijały tak samo. Najpierw ohydne śniadanie, pójście do poradni, ohydny obiad, wzięcie leków, pójście na spacer z pielęgniarką której nic nie interesowałam, później ohydna kolacja, wieczorne spotkanie z psychologiem i pójście spać. Tak wygląda mój dzień w psychiatryku. Tak. Choruje na depresję już kilka lat. To przez śmierć moich rodziców. Zginęli w wypadku samochodowym. Mama zginęła na miejscu, tatę próbowali ratować lecz było to bez żadnych szans na uratowanie go. Zostałam sama na tym świecie, dziadkowie i reszta rodziny ma mnie w dupie. No cóż, ktoś musi być wyjątkiem, którym na pewno nie będzie mój brat, Jack. Kupują mu wszystko. Może gdyby byli oni wszyscy przy mnie jak zginęli rodzice, nie popadłabym w tą wyczerpującą chorobę.
W psychiatryku wszystko jest białe. Na korytarzach mijam tylko jakiś starców. Zauważyłam ostatnią jednak nową osobę u nas. Był to chłopak, niski jak na swój wiek. Jedyne co wiem to, że ma na imię Niall i ma 21 lat. Jest ode mnie o 2 lata starszy. Nie wiem co mu jest. Może też ma depresję? Wątpie.
Pielęgniarki idą w moją stronę z kolejną dawką leków. Zamknęłam się w łazience z żyletką. Lubiłam się ciąć. Mogę nawet powiedzieć że sprawiało mi to przyjemność. Robiłam jedną kreskę pod drugą, choć prawie nie mieściły mi się na ręcę. Lecz w tego nie róbcie. Nie chciałabym żebyście skończyli tak jak ja. Jest to cholernie uzależniające. Z dnia na dzień coraz bardziej tego pragne. Wiem, pewnie weźmiecie mnie pewnie za idiotkę. Ale ja nie mogę się temu oprzeć. Nie mogę..

__________________________________________________________________
Myślę że się spodoba :3 ! 
~ Dobrusia

5 komentarzy: